10) Ta jedyna strona, wśród całego pakietu sfałszowanych, zawiera prawdziwe informacje: RZECZY OSOBISTE WIĘŹNIA, oddane do policyjnego depozytu. SZLAFROK (bath robe), mokry RĘCZNIK spadający z włosów (towel), telefon komókowy i parę drobiazgów, klucze, mała latarka w kieszeni szlafroka, oraz: SZALIK, którym usilnie próbowałam przykryć nos i twarz przed gęstym dymem i przez który próbowałam oddychać, kiedy PAN SIERŻANT wykręcił mi ręce do tyłu i zakuł w kajdany, jeszcze w domu, przy kabinie prysznica. Wtedy po raz ostatni byłam w naszym byłym domu, w otoczeniu moich rzeczy. Szalik pozostał na mnie, jakoś przwieszony, albo przyczepiony do szlafroka.
Kiedy zostałam przywleczona do posterunkowej łazienki, odpięto mi kajdany i kazano wszystko zdjąć, pilnowała mnie "pani" policjantka. Zdjęłam szlafrok i ręcznik z ociekającej głowy i byłam kompletnie nagusieńka, jak mnie Pan Bóg stworzył! Dostałam do przebrania dwie letnie bluzeczki, jedną "dziurkowaną", z przeświecającym gołym ciałem i drugą z cienkimi rękawami, ale bez możliwości zapięcia guzików; do tego cienkie "legginsy" (wszystko to PAN SIERŻANT musiał znaleźć na prędce w mojej szafie, w trakcie wywlekania mnie z domu). W takim stanie, z ciągle przeświecającym gołym ciałem, bez żadnej bielizny ani swetra, byłam potem wieziona (rano) do innego budynku i, z zakutymi znów do tyłu rękami, trzymana na zewnątrz, w środku zimy.
https://drive.google.com/file/d/0B8oH9u8PXU_UeWxWWk55ZG4tSkE/view?usp=sharing
No comments:
Post a Comment